wtorek, 11 sierpnia 2015

Rozdział 1

Był to czerwiec niedługo koniec szkoły. I 6 klasy dla Harrego. Teraz całe życie przelatywało mu przed oczami kiedy szedł na spotkanie z Voldemortem doszedł do polany na której stał owy czarnoksiężnik
Zaciskając palce na różdżce aż zbielały koniuszki palców.
-Witaj Harry chyba czas na nasz końcowy pojedynek nie sądzisz?
-Tak . Masz racje Tom nigdy więcej nie będziesz mordował moich bliskich oraz tych, którzy ci niczym nie zawinili.
-W takim razie zaczynajmy nie ma tu moich śmierciożerców bo ten pojedynek ma być honorowy wysłałem ich do Ministrestwa do Hogwartu i innych miejsc by sieli postrach wiec spokojnie możemy to zakończyć.
Zielonooki stanął na wprost czerwonookiego z przygotowaną różdżką. I zaczęło się latały zaklęcia od jasnej magii aż po czarną. tak zdziwicie się ale Harry zaczął się uczyć także czarnej magii gdyż uważał że tą kanalie można zwalczyć tym samym czym ona się posługuje.
W pewnym momencie gdy chłopak był już na skraju tak samo jak Voldemort tylko ten po sobie nie okazywał tego w stronę młodzieńca poleciał zielony promień zwinnie uchylił się i posłał w gada kombinację ostatnim zaklęciem była Avada której czarnoksiężnik nie zdołał umknąć trafiła go lecz on nie upadł od razu przed śmiercią rzucił w niego jakimś czarem dopiero potem upadł. Harry nie umknął zaklęciu trafił go w klatkę piersiową zachwiał się lekko myśląc, że to zaklęcie było nie poprawnie rzucone podszedł sprawdzić czy aby na pewno gad nie żyje i czy aby na pewno za chwile nie wstanie i nie powie „prima aprilis”. Gdy się upewnił machnął różdżką i zaczął lewitować zwłoki czarnego pana zaś na miejscu walki postawił pomnik upamiętniający bitwę i jej Koniec.
Szedł w stronę zamku którego zaciekle bronili uczniowie i nauczyciele. Każdy śmierciożerca widząc kogo złoty chłopiec lewituje z przerażeniem a zarazem smutkiem teleportował się z miejsca walki zabierając rannych, zaś obrońcy stali i gapili się na 15 latka po czym ich osłupienie przerodziło się wesołe krzyki wiwaty po chwili zaczęli go poklepywać gratulując mu. nagle znikąd pojawiła się w jego objęciach burza loków i potem nagle poczuł, że robi mu się słabo gdyby nie silne ręce Remusa upadł by.
-Harry co ci?
-Nie wiem profesorze. Voldemort przed upadkiem trafił mnie jakimś czarem myślę, że to może było jakieś niepoprawnie rzucone zaklęcie.
-Idziemy do skrzydła szpitalnego. JUŻ!!!
Harry nie sprzeciwiając się ruszył z nim ku skrzydłu gdzie krzątała się już pani Pomfrey i leczyła poranionych w walce ze śmierciożercami. Gdy ujrzała Harrego ledwo trzymającego się na nogach. Podbiegła.
-Harry co ci się stało ?
-Oberwał zaklęciem jakimś od Voldemorta podejrzewamy, że było one źle rzucone.
Odezwał się Remus. pielęgniarka spojrzała na niego po czym powrotem na Harrego widząc jaki robi się słaby od razu wskazała na łóżko w kącie Sali, które było przygotowane specjalnie dla niego na wszelki wypadek gdyby coś mu się stało. Remus wziął ledwo stojącego chłopaka na ręce i położył na nim. Za nim podeszła zatroskana pielęgniarka niosąc eliksir wzmacniający i regenerujący po czym stanęła nad nim i szepcząc coś pod nosem wskazała różdżką na chłopaka. Chwile później mina jej zrzedła a w oczach można było dostrzec niedowierzanie przemieszane z bólem i strachem. Gdy skończyła odezwała się drżącym głosem.
-Obawiam się, że to nie jest niepoprawnie rzucone zaklęcie, niestety nic nie mogę zrobić dla ciebie  kochanieńki.
-Jak to? Co to za zaklęcie?
-Harry to zaklęcie jest z dziedziny magii starożytnej ja się dziwie, że jeszcze tu jesteś, twój organizm walczy z klątwą.
-Ile jeszcze mi zostało ?
-Podejrzewam, że nie mniej niż 1 godzina. Myślę, że dzięki temu masz czas by pożegnać się z przyjaciółmi.
-Dziękuje. Szepnął chłopak po czym poprosił by wezwała najbliższe mu osoby i ich rodzinę.
Ron, Hermiona, Ginny, bliźniacy i wiele innych osób weszło do skrzydła szpitalnego ich miny zmieniły się widząc Harrego bladego jak ściana i jakby powoli zanikającego im w oczach. Szybkim krokiem przemierzyli sale by znaleźć się blisko przyjaciela ten podniósł na nich wzrok i się uśmiechnął. Chciał by zapamiętali go uśmiechniętego radosnego do końca.
-He..
-Harry co ci? Przerwała mu Hermiona.
Remus widząc że złoty chłopiec nie wie jak im to wytłumaczyć wstał i zaczął za niego gdy skończył Hermiona rzuciła się na przyjaciela z płaczem tak samo Ginny bliźniacy tulili siebie nawzajem zaś Ron stał ze spuszczoną głową próbując powstrzymać łzy. ogólnie wszyscy byli smutni i płakali.
Nagle odezwał się Harry.
-Kocham was wszystkich proszę gdy mnie nie będzie nie pogrążajcie się w żałobie moim życzeniem po śmierci jest by dom Syriusza i 1/3 skrytki w banku otrzymali państwo Wesleyowie następna 1/3 ze skrytki Hermiona i ostatnią 1/3 skrytki Remus. Po tych słowach pojawił się w powietrzu pergamin. Gdy skończył notować podleciał do Harrego a ten przekazał go Remusowi chwile potem całe skrzydło szpitalne przeszył krzyk do skrzydła wpadła pielęgniarka z czerwonymi i zapuchniętymi od łez oczami a w ręku miała chusteczkę.
-Zaczyna się. Pożegnajcie się z Harrym. Szepnęła po czym zakryła oczy chusteczką i zniknęła w swoim pokoju pogrążając się w płaczu.
Harry nie wiele myśląc uśmiechnął się po mimo bólu i powiedział.
-Do zobaczenia. Kocham was. Potem nachylił się do Remusa przytulił, się dał mu całusa w policzek i szepnął.
-Byłeś dla mnie jak ojciec po śmierci Syriusza kocham cię.
Potem wszystko oślepiło światło a nie tego się spodziewali i w miejscu gdzie powinien leżeć złoty chłopiec wszyscy zastali pustkę.

4 komentarze:

  1. Witam,
    początek bardzo interesujący, ciekawe co to za zaklęcie i jakie ma działanie...
    Dużo weny życzę Tobie...
    Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
  2. Hej,
    początek bardzo mi się spodobał, ciekawe co to jest za zaklęcie i jakie będzie miało działanie...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Aga

    OdpowiedzUsuń
  3. Hej,
    początek mi się spodobał, ciekawe co to za zaklęcie? jakie będą skutki jego?
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Iza

    OdpowiedzUsuń
  4. O Chryste. Widać, że to dzieło bardzo początkującej autorki. Gdzie interpunkcja? A błędów językowych widziałam tyle, że w połowie przestałam liczyć. Nie wspominając już o głębi całego utworu, to wręcz powala na kolana.

    Ja rozumiem, że każdy od czegoś zaczyna, ale po co to publikować?

    OdpowiedzUsuń