Wybaczcie kochani, że tak długo i że będzie to taki krótki post bo tylko 4 i pół strony
postaram się nadrobić to wszystko. W grudniu nie pisałam gdyż nie miałam nawet jak.. Zjechałam do PL a wiecie wtedy zawsze jest się w ruchu praktycznie byłam na rozjazdach więcej w samochodzie niż w domu z rodziną na kompie byłam może ze 2-3 razy poza tym przygotowania do ślubu cywilnego zajęły mi cały czas na święta jak i przed świętami. Jeszcze raz was Przepraszam i zapraszam do czytania.
Rozdział 7
Szli w milczeniu. Harry
niepewnie rozglądał się po okolicy jakby zaraz miało wyskoczyć z
za drzewa czy krzaków coś okropnego coś co może ich skrzywdzić
-Nic nas tu nie zaatakuje.
Więc przestań być taki nerwowy...
-Kiedyś Szalonooki mnie
uczył i potrafił atakować znienacka. A jego text brzmiał "Stała
czujność" więc nie dziw się a poza tym nie ufam ci...
-Przykro mi to słyszeć
Harry. Wydaje mi się, że patrzysz na mnie przez pryzmat tego co
działo się w tamtym świecie. Ale ja nie jestem Taki jak on. Mnie
nie interesuje władza wolę zdobywać wiedzę. Jestem człowiekiem
nauki a nie terroru...
-Staram się. Nie jest
łatwo pokonać własne uprzedzenia może gdy poznam cię lepiej to
one znikną ale nie będzie łatwo zrozum mnie.
Tom odwrócił się do
Harry'ego na jego twarzy widniał uśmiech jego słowa ugrzęzły
Harry'emu głęboko w umyśle.
-Sprawie, że ponownie się we mnie zakochasz.
Zielonookiego zamurowało.
Takiego oświadczenia się nie spodziewał patrzył się na mężczyznę w szoku.
-Rozejrzyj się
Harry jak na rozkaz Zaczął
się rozglądać stali nad urwiskiem Otaczał ich las a niebo było
Rozgwieżdżone Harry nie mógł wyjść z podziwu. Było tak
pięknie. Gdzie nie gdzie widać było drogę mleczną i od czasu do
czasu spadające gwiazdy nie wiele myśląc usiadł na ławce
stojącej jakieś pięć metrów przed urwiskiem. W dole widać było
korony drzew. Od szczytu urwiska do ziemi było jakieś 50 metrów patrząc przed siebie widać było jak las ciągnął się do
następnego wzgórza. Zaś dalej rozpoczynały się góry. Harry
spojrzał na Toma z zachwytem.
-Tu jest pięknie...
-Tak masz racje i coś mi
się zdaje, że od teraz to będzie twoja stała miejscówka.
-Żebyś wiedział.
Chłopak nie wiele myśląc
wstał z ławki położył się na trawie i oglądał niebo.
Nie zwracał uwagi na
mężczyznę siedzącego na ławce.
-Opowiedz mi coś o sobie.
-Nie wiem od czego by tu
zacząć wszystko wież o mnie.
-Nie prawda Harry znam
twoją historie ale ja chce wiedzieć co lubisz jakie masz hobby
czego nie lubisz jakiej muzyki słuchasz itp.
Harry zdziwił się
słysząc to.
-Myślę, że do wież się z
czasem... nie będę ci niczego ułatwiał.
-Rozumiem.
Po tych słowach nastąpiła
cisza i żaden z nich nie zamierzał jej mącić.
Tom pogrążył się w
rozmyślaniu.
Kombinował jak rozkochać w sobie Harry'ego.
Zaś Harry miał w głowie
mętlik. Cięgle w głowie rozbrzmiewał mu głos drugiego
czarodzieja mówiący "Sprawie, że się we mnie zakochasz".
Nie wiedział co ma o tym
myśleć. Nie był Przecież gejem...A co jeśli?
Nie!!! Całował się z
Cho w tamtym roku. Chodź nazwał ten pocałunek mokrym....
Ale to tylko dla tego, że ona płakała a nie dla tego że kiepsko całuje!!!
W sumie nigdy specjalnie
nie podobały mu się dziewczyny. Cho była jedyną na, którą
zwrócił jakąkolwiek uwagę...
A może był tylko
zafascynowany jej urodą?
Nie to nie możliwe...
podobała mu się pod każdym względem.
A jednak nic o niej nie
wiedział oprócz tego, że kochała Cedrika....
Miał ochotę krzyknąć.
Zamiast tego z jego ust wydobył się jęk frustracji. Rozmowa sam ze
sobą mu nie pomagała a wręcz przeciwnie sprawiała, że miał
jeszcze większy mętlik w głowie... Przez jego chaotyczne myśli
przebijał się jakiś męski głos.
-Harry?
Chłopak momentalnie
przypomniał sobie o mężczyźnie siedzącym nieopodal niego i
usiadł gwałtownie.
-Harry co ci jest nie boli
cię coś?
-A czemu miało by mnie
boleć?
-Jęczałeś myślałem,
że coś cię boli ale nie chcesz mi powiedzieć...
Chłopak momentalnie
strzelił buraka.
-Co się stało? Czerwony
jesteś daj sprawdzę czy masz gorączkę.
Tom przyłożył rękę do
jego czoła. Ale Harry szybko się odsunął.
-Nie mam gorączki!
Zielonooki zerwał się z
ziemi i ruszył w kierunku domu, ale zatrzymała go ręka na
ramieniu.
-Daj mi spokój mówię że
nic mi nie jest. Chciał wyrwać się i uciec ale jego ramie tkwiło
w żelaznym uścisku. Zaczął się wyrywać chwile potem wyciągnął
różdżkę i skierował ją z szyje Toma.
-Puść mnie albo gorzko
tego pożałujesz...
-Opuść różdżkę...
-To mnie puść!!!
-Nie musiał bym cię
trzymać gdybyś nie uciekał.
-Nie uciekam! Idę do domu!
-Gdybyś dał mi wyjaśnić
to wiedział byś, że tą drogą dotrzesz jedynie do Trującego
Lasu!!!
Harry stanął jak wryty.
Przestał się wyrywać i Wreszcie spojrzał na Toma.
Ten spojrzał mu w oczy
mówiąc.
-Nie będziesz uciekał?
Chłopak zaprzeczył głową
więc Tom go powoli puścił.
-A teraz schowaj różdżkę
i chodźmy do domu.
Nie patrząc na młodszego
ruszył w drogę powrotną do domu.
W jego głowie kotłowały
się myśli najważniejsze pytanie nie dało spokoju.
Co mu się stało w tak
krótkim czasie że był wytrącony z równowagi i tak zareagował?
Postanowił zapytać.
-Co się stało?
-Nic.
-Jak by nic się nie stało
to byś tak nie zareagował.. Miałeś wizje?
-Nie.
-Rozumiem. Nie chcesz mówić
to nie mów.
Mimo wszystko mężczyzna
był zmartwiony jego zachowaniem dlatego postanowił go bacznie
obserwować.
Szli w milczeniu w końcu
gdy znaleźli się na miejscu Harry rzucił ciche dobranoc i odszedł
do swojego pokoju.
Tomowi nie pozostało nic
innego jak skierować się do swego pokoju niestety nie dane mu było
nawet otworzyć drzwi gdyż czyjaś ręka pociągnęła go na dół w
stronę salonu. Jak się okazało był to Syriusz jego mina świadczyła
iż jest czymś bardzo zmartwiony a jedyny konkretny powód właśnie
siedzi w swoim pokoju. Westchnął gdy łapa wepchnął go do salonu
i zamknął za nimi drzwi.
-Jak poszło?
-Syriuszu pozwól najpierw
Tomowi usiąść. Skarciła go Lili.
Tom usiadł na kanapie i
zaczął im opowiadać a gdy skończył Lili zaczęła się śmiać
zaś James Syriusz i on nie wiedzieli z czego ona się śmieje.
-Ale wy mężczyźni
jesteście tępi.
Pokręciła z politowaniem
głową i kontynuowała.
-Harry nie miał wizji...
jeśli dobrze się orientuje dobiło go to co mu powiedziałeś Tom
-Ale skąd?
Tom nie powiedział im
słowa o tym co oświadczył chłopakowi uznał iż to ich prywatna
sprawa ale widać jego matka ma szpiegów wszędzie.
-Kobiety mają swoje
sposoby. Tom to co mu powiedziałeś wytrąciło go z równowagi.
-Ale co Lili możesz nam
powiedzieć?
-Niestety Syriuszu to jest
sprawa Harry'ego i Toma. Kochanie tobie też nie mogę tego powiedzieć.
-Rozumiem Kochana.
James ucałował żonę w
policzek i wygonił wszystkich do łóżka.
Gdy wyszedł z żoną
Syriusz próbował nakłonić Toma do zwierzeń ale niestety mu się
nie udało gdyż z głębi domu doszedł ich głos.
-Syriuszu zostaw Toma i
idź spać niech jeszcze raz usłyszę, że go nękasz a przysięgam
pożałujesz....
donośny głos Kobiety
rozbrzmiał im obu w uszach. Syriusz czym prędzej wypadł z Salonu
przerażony.
Zaś Tom uśmiechnął się
w duchu co jak co ale Liliana Potter jak się wkurzy potrafi być
bardzo wredna. Nawet on czuje przed nią respekt i czasem się jej aż
boi gdyż może nie jest ona wielką czarownicą ale jej spryt i
inteligencja robią z niej bardzo groźnego przeciwnika
-Dzięki Lili Jesteś
wielka.
-Nie ma za co Tommy.
Mężczyzna uśmiechnął
się i spokojnym krokiem ruszył do swojej sypialni rozmyślając nad
tym co powiedziała mu kobieta.
W pokoju upewnił się, że
chłopakowi nic nie jest wziął kąpiel i położył się do łóżka.
Rozmyślał dotąd aż morfeusz się o niego upomniał i wysłał go
do krainy snu.
********************************************************************
Harry całą noc wiercił
się na łóżku nie mogąc zasnąć. Próbował ale słowa, które
usłyszał od Riddle'a wracały jak bumerang! W końcu znużony
zasnął o czwartej nad ranem ale nawet wtedy śniła mu się ta
scena.
Obudziło go pukanie do
drzwi. Nic sobie z tego nie robiąc przekręcił się na drugi bok
ale pukanie się powtórzyło. Było jak natrętna mucha, której
nawet nie miał sił odgonić.
W końcu chyba osoba
stojąca za drzwiami naprawdę się zirytowała jego brakiem
odpowiedzi i po prostu wtargnęła mu do pokoju.
Osobą tą okazała się
jego mama chłopak widząc jej zmartwioną minę burknął
-Nic mi nie jest po prostu
chce sobie dziś dłużej pospać...
-Gdybym nie była twoją
matką to pewnie bym przyjęła taką odpowiedz i bym sobie poszła
ale niestety skarbie dziś się mnie nie pozbędziesz tak łatwo
dopóki nie powiesz co cie dręczy...
-Ale mamo to takie...
-Zawstydzające?
-Właśnie.
-Rozumiem skarbie ale nie
musisz mi nakreślać sytuacji gdyż wiem doskonale o wszystkim.
-Skąd?
-Tamten rejon jest
szczególnie obłożony zaklęciami a jedno zaklęcie w te czy wewte
nie robi różnicy...
-Czyli podsłuchiwałaś?
-Może i jest to złe ale
pomyślałam że chciałbyś by ktoś mógł cię wspierać, byś
miał z kim o wszystkim porozmawiać.
-A nie pomyślałaś że
może chce to zachować dla siebie...
-Tak wiem i przepraszam za
to..Ja się po prostu o ciebie martwię...Czy to źle?
-Po prostu więcej tego
nie rób. Dobrze?
-Dobrze.
Lili była smutna i
zmartwiona za razem widząc worki pod oczami u Harry'ego
wnioskując że nie spał
całą noc.
-Aż tak cię to
przeraziło?
-Co?
-No to co powiedział Tom.
-Nie przeraziło mnie to.
-To co cię doprowadziło
do tego stanu...
-Jego słowa wyprowadziły
mnie z równowagi, zaskoczyły ale nie przeraziły.. Raczej skłoniły
mnie do rozmyślań nad moja orientacją. Do tej pory byłem
zagorzałym Heterykiem a teraz sam nie wiem. On tymi słowami sprawił
iż zacząłem poważnie zastanawiać się nad tym czy naprawdę
lubie kobiety...
-Rozumiem Skarbie po prostu
się martwiłam. Zawsze możesz się przekonać czy lubisz dziewczyny
czy chłopców...
-Jak? Przecież żadna
dziewczyna nie da mi się pocałować na pierwszej randce o sexie
już nie wspomnę...
-Wież jest coś takiego
jak domy rozkoszy? W mugolskich miastach jest tego pełno...
-Mamo czyś ty
zwariowała?!?
-No co podałam ci dobre
rozwiązanie jak chcesz zabierz Draco i idźcie popatrzeć. Kto wie
może to ci pomoże rozwikłać sprawę z twoją orientacją.
-Pomyśle nad tym a teraz
idź już bo jestem bardzo zmęczony obudźcie mnie koło 16 Dobrze?
-Dobrze synku obiad
przyniesie ci skrzat. Dobranoc
-Dziękuje.
Chłopak opadł na
poduszki i by po chwili zasnąć zaś Lili wyszła z pokoju syna
wyraźnie uspokojona.
Nie zwracając uwagi na
osoby tłoczące się wokół niej i pytające ją czego się
dowiedziała wyszła z domu i skierowała swe kroki do szklarni by
móc zadbać o swoje rośliny.
Witam,
OdpowiedzUsuńoch Harry ma zupełny mętlik w głowie, niech Tom m oże spróbuje w taki sam sposób w jaki się tamten Harry w nim zakochał, a Lilli jet czasami przerażająca.
Dużo weny życzę Tobie...
Pozdrawiam serdecznie
Hej hej hej, już nie długo miną 2 miesiące od ostatniego rozdziału, i ja pytam gdzie on jest. Rozumiem że możesz nie mieć czasu, ale mogłabyś o tym uprzedzić nie? A tak wgl to świetny rozdział, mam nadzieję że Harruś już niedługo otworzy się na Toma. Jeśli potrzebujesz pomocy przy pisaniu czy coś to zawsze mogę ci pomóc, ale jako beta na pewno się nie sprawdzę, gdyż sama piszę i popełniam błędy.
OdpowiedzUsuńWeny życzę ������
ja nadal tu zaglądam i czekam na kolejny rozdział ���� zostaję twoją prywatną męczyduszą, będę Cię prześladować aż rozdział dodasz ����
OdpowiedzUsuńWitam,
OdpowiedzUsuńnie wiem zupełnie jak to się stało, że nie ma komentarza, mojego, choć wiem, ze go pisałam...
a co do tego rozdziału.... Lili jest przerażająca, w niektórych momentach, Harry tym wszystkim ma zupełny mętlik w głowie... może niech Tom spróbuje rozkochać tego Harrego, w taki sam sposób jak tamtego...
Dużo weny życzę Tobie...
Pozdrawiam serdecznie Basia
Hej,
OdpowiedzUsuńcudny rozdział, och Lili jest bardzo przerażająca, w niektórych momentach, jak widać Harry ma zupełny mętlik w głowie spowodowany tak sytuacją... a może Tom niech spróbuje rozkochać w sobie tego Harrego, w taki sam sposób jak tamtego się mu udało...
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Aga
Hej,
OdpowiedzUsuńwspaniały rozdział, tak Lili bywa bardzo przerażająca, w niektórych sytuacjach, Harry teraz to ma zupełny mętlik w głowie spowodowany tak sytuacją... a może, a może... niech Tom spróbuje rozkochać Harrego w sobie, w taki sam sposób jak tamtego się mu udało...
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Iza