Była
13 kiedy pewien chłopak o pieknych zielonych oczach koloru Avady
wstał z łóżka. czuł się wypoczęty więc wziął kompiel i
zszedł na dół na obiad.
-Hej
synku wyspałeś się?
-Tak
Tato.
-Pamiętaj,
że musimy dziś coś przejrzeć w myślodsiewni.
-Pamiętam
niemartw się...
Harry
usiadł do stołu i czekał na reszte rodziny i Riddle'a
Gdy
tylko ten wszedł Harry spiął się mimowolnie Na szczęście Tom
jakby wyczuwając jego spięcie usiadł obok Syriusza dzięki czemu
koło Harry'ego było wolne miejsce ale niestety nie na długo chwile
później przybyła jego mama w raz z gościem, którym jak się
okazało był Draco Malfoy.
Harry
mimo iz jeszcze nie mógł przyzwyczaić się do niego to jednak
ucieszył się, gdyż nie będzie zdany na towsarzystwo Faceta nie
badącego Voldemortem w tym świecie.
Chwile
porozmawiał z Draco a gdy jedzenie pojawiło się na stole szybko
pochłonął jego zawartość
-Harry
przyjdz do salonu koło dziewiętnastej dobrze?
-Tak
tato.
Chwile
później wyciągnął Draco na dwór by posiedzieć w cieniu pod
drzewami.
Draco
wyciągnął go by pojeździł z nim na wierzchowcach.
Harry
dosiadł Hipogryfa Hadesa opowiedział Draco przy okazji jak jego
inne wcielenie zostało przez Hardodzioba zaatakowane Draco słuchając
tego zakrył twarz dłońmi komentując.
-Moje
inne wcielenie było głupsze niż do tej pory sądziłem...
-A
propo co się stało z hardodziobem czy Hagrid dalej go ma czy został
ścięty?
-Zdaje
się, że ciągle go ma. Tyle że przebywa on w zakazanym lesie.
-Rozumiem.
Chłopcy
jeździli do wieczora ścigali się i wygłupiali na koniec
wyszczotkowali i dali jeść swym wierzchowcom mimo iz zawsze robiły
to skrzaty.
Harry
pomyślał, że to będzie fajna forma ukojenia swoich nerwów i
zapomnienia o tym co miał dziś zobaczyć.
-O
merlinie która już godzina! Wybacz Harry ale musze już iść
zobaczymy się niebawem do zobaczenia.
-A...ok.
Pa!
Zielonookiego
tak pochłonęło uporządzanie Zwierząt iż całkowicie zapomniał
o tym że miał się spotkać z ojcem w sprawie wspomnień.
-Paniczu!
Spuźni się panicz na spotkanie! Lukierek skończy oporządzać
zwierzęta a panicz niech biegnie do salonu bo pan bedzie zły.
Harry
zerwał się i pobiegł do domu dziękując przy okazji Lukierkowi za
pomoc.
Jak
się okazało do salonu przybył równo o 19 ale to tylko dla tego iż
biegł całą drogę. Zdyszany wpadł do Salonu niczym burza i widząc
tam ojca, matkę i Toma stanął jak wryty...
-A
co on tu robi?
-Harry
on musi tu byc bo wkońcu on też jest w to zamieszany.
-Ale!?!
-Nie
ma żadnych ale!
James
wstał i przyniósł myślodsiewnie, która znajdywała się w jego
gabinecie.
Gdy
włożył odpowiednie spomnienie do myślodsiewni chciał wytłumaczyć
Harry'emu jak się z niej korzysta ale chłopak nie dając mu nic
wytłumaczyć pochylił się i włożył do niej głowe
natychmiastowo w niej znikając. Reszta ruszyła zaraz za nim.
Pojawili
się w ich domu w salonie Harry już tam na nich czekał.
Spokojnie
zaczął sięrozglądać we wspomnieniu.
Ściany
salonu były w kolorze błękitu meble ze starego ciemnego drewna
pięknie konterstowały się z błękitnymi ozdobami fotele obszyte
błękitem ustawione wokoło kominka, które płonęło. Stolik do
kawy stał sobie pomiędzy sofą a kominkiem. Po obu stronach stały
fotele jednoosobowe a na ścianach wisiały obrazy. Nieopodal stał
barek z alkocholem i szafki z ozdobami. Podłoga pokryta grubym
błękitnym dywanem który zagłuszał kroki swą miękkością.
Na
sofie siedziała Jego matka z dzieckiem na rękach po lewej seidział
Syriusz a po prawej James, który aktualnie bawił się z bobasem. Na
jednym z foteli siedział Severus Snape na drugim zaś kobieta. Miała
kręcone włosy koloru ciemnego brązu oczy błękitne łagodne rysy
twarzy ubrana w sukienkę w zielone kwiatki długa do kolan. Na
nogach czarne rzymianki na szpilce. Była uśmiechnięta widząc jak
Lili i James bawią się z dzieckiem.
Lili
także ubrana w sukienkę tylko że czerwoną włosy upięte z tyłu
na nogach miała sandałki zas James jak to na głowe rodu przystało
był ubrany w czarny garnitur i białą koszule Syriusz miał koszule
w kolorze beżu a zamiast garniaka miał jeansy i trampki.
Snape
jako jedyny miałna sobie tę samą szatę co w szkole co
doprowadziło Harry'ego do śmiechu.
-Snape
się chyba nigdy nie zmieni.
Po
jego słowach ludzie zewspomnienia zaczeli rozmawiać.
-A
gdzie twój syn Meropo?
-Za
chwile się pewnie zjawi z tego co wiem miał dziś urwanie głowy w
szkole bo przecież to jego pierwszy rok nauczania.
-Do
tej pory nie mam pojęcia czego on uczy w hogwarcie.
Odezwał
sie James.
-Obrony
przed czarną magią.
W
tym momęcie do pokoju weszła młodsza wersja Toma ubrany w garnitur
i miętową koszule.
-Przepraszam
za spóźnienie nie miałem jak się wyrwać w dodatku dyrektor
postanowił wzmocnić ochrone no i musiałem mu pomóc.
-Rozumiem
a teraz usiądź James wyczaruj naszemu gościowi wygodny fotel
lili
poprawiła sobie dziecko w ramionach zaś jej mąż machnięciem
różdzki wyczarował identyczny fotel jak reszta i ustawił go obok
jego matki.
-Jak
idą poszukiwania dropsa?
-Ciężko
Lili Ten skurczybyk się nieźle maskuje.
-A
tobie Severusie?
-Byłem
na paru spotkaniach jego zwolenników ale nadal niewiem gdzie jest
jego kryjówka nie ma tam żadnych okien ani żadnego wyjścia można
się tam dostać jedynie wtedy gdy on wzywa.
-A
jak traktuje swoich zwolenników?
-Ostatnio
któryś z Wesleyów dostał Crucio tylko za to iż nie mógł zdobyć
jakiegos dokumentu z ministerstwa magii.
-Rozumiem.
-Lili
musicie się ukryć on was szuka z tego co wiem to Shackelbot i Moody
ma was wytropić.
-Dobrze
poszukamy jakiegoś schronienia.
Odezwał
się James przytulając żonę.
Chwile
rozmawiali na inne tematy gdy nagle Lili podała małego Harry'ego
Tomowi na ręce.
Mężczyzna
był przerażony było widać, że nigdy nie trzymał małego dziecka
na rękach.
Nie
minęło pięć minut a całym domem wstrząsnęło wszyscy
przerażeni sięgnęli po różdżki. Nikt jeszcze sie nie odezwał a
przed nimi pojawiła się jakas postać ubrana na biało. Peleryne
miała zarzuconąna głowe tak by nie było widać twarzy nim ktoś
zareagował ta się odezwała.
-Witajcie
Jam jest wysłannik. Kazano mi przekazać wam coś ważnego. Tomie
Marvolo Riddle'u ten oto chłopiec jest twym przeznaczeniem musicie
być razem by móc żyć wogóle. Żaden z was zginąc nie może bo
gdy jeden zginie drugi odejdzie wraz znim. Razem pokonacie białego
starca o czarnej duszy razem też miłością się bedziecie darzyć.
Po
tych słowach mężczyzna zaczął mówić w jakimś nieznanym
Harry'emu języku a małego Harry'ego i młodszą wersje Toma spowiło
białe światło, które zniknęło tak szybko jak się pojawiło
wraz
z nim zniknął też ten mężczyzna.
-C...Co
to było?
-Nie
wiem Syriuszu ale trzeba sprawdzić wszystkie osłony
-Lili
ale żadna z osłon nie została naruszona!
-W jakim on języku mówił?
-Nie
mam pojęcia ale zajrzę do myślodsiewni może wtedy znajdę jakieś
rozwiązanie.
-Pójdę z tobą James.
-Nie
Tom nie dziś. Idź się połóż jak coś będę wiedział to zawołam
a teraz Syriuszu Severusie chodźcie pomóżcie mi. James wraz z
Syriuszem i Snapem
wyszli
z pomieszczenia zostawiając Lili Toma małego Harry'ego i matkę
Riddle'a samych.
-Droga
Meropho po tym co się wydarzyło chyba się zgodzisz zostać na
parę dni wraz ze swoim synem?
-Och
oczywiście moja droga ale najpierw udam się do szkoły i załatwię zwolnienie dla Toma.
-Matko!
Przecież sam sobie poradzę!
-Wiem
Synu ale nie wiemy co to za zaklęcie anie chcę by stała ci się
krzywda.
Powiedziawszy
to podeszła do kominka sypnęła garść fiu i zniknęła w zielonym
ogniu.
Lili
wzięła Harry'ego na ręce i poprowadziła Toma do jego tymczasowej
sypialni sama zaś po uprzednim uśpieniu małego Harry'ego udała się
do biblioteki by pomóc w poszukiwaniu.
Gdy
tylko zniknęła za drzwiami wspomnienie zniknęło a Harry i reszta
ponownie zjawili się w Salonie.
-Co
to było?
-Nie
mamy pojęcia. W tedy w bibliotece natrafiliśmy na parę wzmianek o
tym co nas spotkało nic więcej Tak jak mówiłem Harry nie da się
tego odwrócić.
Harry
usiadł w fotelu i zaczął się zastanawiać nad tym co zobaczył.
Reszta
zaś bacznie go obserwowała.
W
głowie mu huczało od natłoku wiadomości nie wiedział co ma
począć nie patrząc na nikogo zerwał się z fotela i ruszył ku
swemu pokojowi nie zastanawiając się co zrobią dorośli.
-Lily
musimy iść za nim...
-Nie
kochanie Harry chce pobyć teraz sam. Zapewne ma wiele do
przemyślenia tak, że Tom idź do siebie a nuż przyjdzie z tobą
porozmawiać.
Marvolo
nie czekając na nic więcej skierował swe kroki do swego pokoju.
Już
od kiedy chłopak poszedł do siebie on chciał iść za nim by móc
go pocieszyć by móc być przy nim i okazać mu wsparcie...Niestety
To Harry rozdaje tu karty on więc musiał cierpliwie poczekać.
W
komnacie Harry'ego
chłopak chodził w te i we wte
po pokoju wydeptując powoli ścieżkę w dywanie. Myślał o tym co
widział i nie wiedział co począć myśli nie dawały mu spokoju
wiedział iż tej nocy już nie zaśnie musiał sam dowiedzieć się
co odkryli w bibliotece rodzice na ten temat i to jak najszybciej...
Nagle usłyszał jak drzwi do
pokoju obok się zamykają widać nie tylko on jest zdenerwowany.
Tak jak myślał wcześniej tak
zrobił udał się do biblioteki uprzednio cichutko wymknął się z
pokoju.