środa, 29 listopada 2017

Rozdział 10


Witajcie Kochani oto Rozdział.  Napisałam coś w końcu..
Poznałam kogoś ta osoba sprawia, że chce żyć.. Nie mówię tu o miłości ale jego wsparcie sprawia iż czuje się lepiej.. Dziękuje za troskę  :) 
Mam nadzieje, że ten Rozdział przypadnie wam do gustu.
Życzę wam miłego czytania ;)



Rozdział 10



Harry przesiedział cały dzień na plaży. Tom tuż po jego wyjściu wyjął z barku ognistą Whisky i nalał sobie do kieliszka.
-To będą ciężkie wakacje.
Westchnął upijając duży łyk trunku ze szklanki
To był pomysł Lili by się tu udali ona wszystko zorganizowała ale to on będzie musiał się z nim użerać.
Na obiad nawet nie przyszedł co zasmuciło Toma. wyszedł na zewnątrz i ruszył ku niemu.
Było gorąco ze 28stopni. A chłopak leżał w pełnym słońcu dopiero teraz Tom miał ochotę udusić go przecież może się nabawić udaru.
-Jasna cholera Harry wstawaj!
-Czego chcesz?!?
-Udaru się nabawisz baranie... Do domu jazda! Jak zaraz nie wstaniesz to cie zaniosę..
Chłopak powoli zebrał się z piachu i ruszył do domu. Tam Tom od razu kazał iść mu pod prysznic z nakazem zejścia na dół na kolacje co chłopak nie chętnie uczynił
Tom zrobił w tym czasie rolady w sosie pomidorowym ziemniaczki i sałatkę a gdy naszła godzina 18 Harry zszedł po schodach ubrany w spodnie i jeansy bez skarpetek i butów. Z włosów skapywała mu jeszcze woda.
Nawet nie wiedział jak w ten sposób działał na Riddle'a.
Grzecznie usiadł i zaczął jeść po pierwszym kęsie oczy mu się lekko otworzyły.
-Ty gotowałeś?
-Tak.
-Pyszne.
-Dziękuje mam nadzieje że nie będziesz unikał jedzenia wspólnych posiłków?
-Przemyślałem sobie wszystko i doszedłem do wniosku że nie ma sensu unikać ciebie bo i tak na nic mi się to nie zda musiałbym mieszkać poza domem praktycznie cały czas.
-Ciesze się że w końcu zmądrzałeś.
-Sugerujesz ze jestem głupi?
-Nic takiego nie miałem na myśli tylko czasem nie myślisz jasno i unosisz się nie potrzebnie.
-Może masz racje Tom postaram się być dobrym współlokatorem ale oczekuje od ciebie byś był wobec mnie Fair.
-Ja cały czas gram Fair Harry tylko ty tego nie widzisz. Uważasz mnie za kogoś kim nie jestem i nie chce być. Daj mi szanse a pokaże ci jaki na prawdę jestem.
-Dobrze tylko żadnych podtextów...
-Dobrze.
Po obiedzie zasiedli przy kominku i grali w szachy przez długie godziny rozmawiając przy tym o różnych rzeczach. W końcu Harry zmęczony udał się na górę Tom specjalnie został dłużej by chłopak mógł sam w spokoju oswoić się z tą sytuacją.
Niespełna 15 minut potem sam poszedł się wykąpać i ubrany w same spodnie od piżamy ułożył się po drugiej stronie łóżka.
(Dodam od siebie iż Harry spał od strony łazienki czyli po lewej stronie łóżka To ważny szczegół zapamiętajcie go )
Chłopak spał przy samej krawędzi jakby bał się Riddla.
Mężczyzna spojrzał na chłopaka a na jego ustach błąkał się mały uśmiech przez głowę przeszła mu jeszcze jedna myśl "Może nie wszystko stracone"
w duchu podziękował Lili za ten genialny pomysł co jak co ale genialna z niej swatka.
Z tą myślą pogrążył się w krainie morfeusza.
Zaś Harry leżał i czekał aż mężczyzna zaśnie co nie trwało długo następnie powoli by nie obudzić mężczyzny odwrócił się w jego stronę.
Obserwował twarz mężczyzny, która z reguły opanowana zamienia się w spokojną i rozluźnioną studiował każdy skrawek twarzy jakby szukał w niej fałszu a gdy nic takiego nie znalazł sam zasnął spokojny o swoje życie.

Rano obudził go śpiew ptaków z przerażeniem stwierdził iż leży w objęciach mężczyzny i mimo iż mała część jego umysłu chciała tak leżeć to skutecznie odsunął ją w kąt i powoli by nie obudzić mężczyzny wgrzebał się z pomiędzy jego ramion i poszedł wziąć kąpiel.
Podczas kąpieli stwierdził iż coś jest nie tak dopiero po wyjściu cała skóra na rękach szyi i brzuchu zaczęła go palić jakby ktoś przypalał go żelazkiem.
-Riddle..Tom obudź się...
nie wiedział jak ma go nazywać wiec potrząsał jego ramieniem.
Na przemian wołając go i potrząsając.
-Do jasnej cholery Tomie Marvolo Riddle'u obudź się!!
Dopiero po tym wrzasku mężczyzna otworzył oczy.
-Co się stało.
-Masz jakiś krem na oparzenia słoneczne?
Mężczyzna słysząc to pytanie od razu zerwał się z łóżka mówiąc.
-Pokaż.
-Co?
-No pokaż gdzie się piecze..
Harry wskazał mu miejsca które mężczyzna delikatnie zbadał,
-Na szczeście nie są to mocne oparzenia ale mam eliksiry które powinny pomóc
posadził go na łóżku a sam ruszył na dół do apteczki
Gdy wrócił zastał chłopaka w tej samej pozycji co go zostawił.
Uklękł przed nim i otworzył magiczny krem na oparzenia.
-Sam sobie poradzę.
-Siedź cicho i daj się posmarować.
-Ale...
-Żadnych ale tylko się nie ruszaj bo może szczypać.
Chłopak nie mając wyboru dał się posmarować z czego Tom skwapliwie korzystał bardzo delikatnie i powoli smarował ręce szyje i dolną część brzucha ta ostatnia najbardziej mu się podobała dzięki temu chłopak mu zaufa a spontaniczne dotykanie sprawi iż będzie miał na niego ochotę może nie od razu ale z czasem każdy dotyk będzie przyjemnością.
Takie myśli krążyły po głowie Marvolo zaś Harry miał wielki mętlik w głowie. Na plaży postanowił iż postara się poznać Toma. W normalnych okolicznościach nawet by o tym nie pomyślał ale skoro są tu uwięzieni to chyba nie ma wyboru. Nawet w snach by nie pomyślał że pozwoli się smarować obcemu facetowi...
Jedna mała cząstka bardzo się z tego cieszyła zaś druga była zażenowana i zawstydzona tym co się działo.
Gdy mężczyzna skończył go kremować wstał i udał się do łazienki zaś Harry nie czekając na niego udał się do kuchni by coś przekąsić.
Zajrzał do lodówki a tam pełno jedzenia aż sam nie wiedział co wybrać po chwili namysłu zabrał się za smażenie jajka na bekonie oczywiście nie robił tylko dla siebie skoro on ugotował taką smaczną kolacje to on zrobi śniadanie. Gdy skończył smażyć mężczyzna wszedł do kuchni Harry spokojnie nałożył jajka z bekonem na oba talerze i zabrał się za jedzenie. Mężczyzna nic nie mówiąc także zjadł uprzednio odbierając od sowy Proroka codziennego,
-To prorok codzienny tu dochodzi?
-Tak tyle że przestają się ruszać zdjęcia.. Uznałem jednak, iż warto wiedzieć chociaż co się dzieje.
-Da mi pan zajrzeć?
-Po pierwsze mów mi Tom. Po drugie czemu nie dam ci jak sam ją przeczytam.
-Dobrze.
Harry zostawił Toma siedzącego w kuchni i popijającego kawę zaś sam usiadł przed telewizorem i zaczął przeglądać kanały.
Tom zaś przeglądając gazetę trafił na bardzo dziwny artykuł w którym ktoś sugerował iż ktoś się podszywa pod Pottera... Trafił na bardzo wiele porównań między innymi to że przed potyczką z Dropsem Harry był świetny z eliksirów a teraz jego eliksiry nie nadają się do użytku.. Że zmienił się cały styl Harry'go inaczej mówi inaczej się porusza...
Tom zaczą się zastanawiać kto mógł to napisać.. ten ktoś musiał znać Harry'go musiał go obserwować i to bardzo uważnie.. Bedzie musiał się temu przyjżyć i pomóc Harry'emu w eliksirach.
Nie wiele myśląc ruszył ku chłopakowi.
-Mam pomysł. Może pod szkole cię z eliksirów?
-Dobrze, ale wież ze nie idą mi one..
-Dziwne każde dziecko w czarodziejskim świecie wie co nie co o tej sztuce..
-Ale Ja się wychowałem u mugoli.. Jedyne co umiem to gotować i być służącym...
-W takim razie rusz dupę pomogę ci to opanować..
-Mówiłem już ze ja i eliksiry to nie jest dobre połączenie..
-Nie marudź.. Wstawaj sprawdzimy co robisz nie tak i zaczniemy coś w tym kierunku działać. Czekam na ciebie w piwnicy masz być za 5 minut.

Nie czekając na chłopaka Tom ruszył do piwnicy by zająć się składnikami postanowił, że zrobią zwykły eliksir przeciwbólowy. W czasie gdy on zbierał potrzebne składniki Harry bił się z myślami. zajrzał do kuchni po napój i ujrzał gazetę otwartą na stronie mówiącej o nim. Przeczytał opis i teraz już zrozumiał czemu Toma naszła ochota na naukę.. Westchnął i nie mając wyboru zszedł do piwnicy, która okazała się dużym laboratorium były tam nie tylko czarodziejskie kotła jak to na pracownie eliksirów przystało ale też mugolskie sprzęty używane w laboratoriach. Tom widząc minę Harry'ego uśmiechnął się. W końcu czymś go zaskoczył.
-Uważysz mi eliksir przeciwbólowy. Ja będę obserwował.. W ten sposób będę wiedział jakie błędy popełniasz. Nie spiesz się ani nie stresuj pracuj jakby mnie tu nie było. Dobrze?
Chłopak niepewnie kiwnął głową na zgodę i zabrał się za przygotowywanie wywaru. Przez dwie godziny Tom się nawet słowem nie odezwał tylko obserwował dzięki temu wyłapał jeden bardzo ważny błąd który popełnia chłopak wszystko inne robi dobrze.
Gdy Harry skończył i spojrzał na swój eliksir załamał się jak zwykle mu nie wyszedł.
Skulił się w sobie na to co powie Riddle za zniszczenie cennych składników, ale mężczyzna tylko podszedł spojrzał na wyrób Harry'ego i westchną.
-Wiem już co robisz nie tak chodź za mną.
Mężczyzna skierował się do szafki ze składnikami. Wyciągnął owoc magicznej jagody stosowany w eliksirach na kaszel. Postawił na stoliku cztery malutkie kociołki i do każdego wlał trochę wody.
owoc podzielił na 4 części jedną część zmiażdżył, drugą pokroił w paski, trzecią w kostkę a czwartą posiekał.
dodał każdy z osobna do kociołków.
Po 10 minutach zdjął je z ognia i ostudził.
Harry patrzył się na mężczyznę nie wiedząc o co chodzi co ma krojenie do siekania i miażdzenia...
-Dobra teraz wyjaśnię o co tu chodzi. Tak jak widziałeś do kazdego z kociołków dodałem inaczej przygotowany owoc prawda? Widząc potakniecie chłopaka kontynuował.
-Przyjżyj się teraz każdemu z kociołków. Co widzisz?
Chłopak zajrzał do każdego i się zdziwił.
-W każdym jest inny kolor substancji..
-Tak o to właśnie chodzi. Od sposobu w jakim przygotujesz składniki zależy jaki będzie eliksir. A teraz spróbuj każdego z nich..
-A nie otruje się?
-Jak dobrze wież owoc jest używany w eliksirach na gardło i jest jadalny wiec nic ci nie będzie..
Chłopak niepewnie spróbował pierwszego i o dziwo wywar był słodki..
Następny był kwaśny jeszcze inny gorzki a ostatni słony..
-Oooo nie wiedziałem że to jak pokroje składnik ma znaczenie. U ciotki jak gotowałem nie było ważne jak co pokroje ważne, że i tak wyląduje w tym samym garnku...
-A widzisz w eliksirach to jest różnica..
Następnie mężczyzna postawił słodki wywar na ogniu i ponownie podgrzał w pewnym momencie zaczął mieszać w przeciwnym ruchu od wskazówek zegara przez co z różowego koloru wywar stał się bladym różem.. mężczyzna dał spróbować chłopakowi.
-Jakoś mniej słodkie się zrobiło..
Po tych słowach mężczyzna zaczął mieszać zgodnie z ruchem wskazówek zegara i wywar ponownie stał się różowy by potem zrobić się fioletowy.
Wtedy znowu Harry spróbował..
-O fuj ale to słodkie.
Mężczyzna zgasił ogień pod kociołkiem i się uśmiechnął do chłopaka.
-Widzisz to jak mieszasz wywar tez zmienia jego właściwości. Mieszając w przeciwnym kierunku ruchu wskazówek zegara sprawiasz, że staje się słabszy zaś im dłużej mieszasz zgodnie z ruchem wskazówek zegara staje się mocniejszy..
-Zawsze olewałem ruchy i liczenie myślałem że Snape jest tylko pedantyczny.
-Teraz już wież na czym polegały twoje błędy prawda? Widząc potakniecie kontynuował.
-To zrób jeszcze raz eliksir przeciwbólowy i pamiętaj dodawaj dokładnie tyle ile jest napisane w recepurze bo inaczej tez nie wyjdzie.
Chłopak kiwną głową i ponownie zabrał się za robienie eliksiru tym razem stosował się dokładnie do wszystkich wskazówek i na koniec wyszedł mu idealny eliksir przeciwbólowy.
-Wspaniale widzisz jednak nie jesteś noga z eliksirów jedynie trzeba było ci wyjaśnić jak to działa..
Widząc radość chłopaka Tom uśmiechnął się i poklepał go lekko po plecach w geście uznania za co uzyskał promienny uśmiech.
Potem razem z chłopakiem przeleli Harry'ego wywar do buteleczek i zakorkowali.
Następnie zanieśli 12 małych fiolek do szafeczki, która nazywał Tom apteczką domową. Potem Harry wykąpał się i udał do salonu by ponownie zagłębić się w rozmowie o eliksirach. Chciał wiedzieć jak najwięcej by nie popełnić więcej tych samych błędów.
Tak przegadali do później nocy.
Harry dzięki dzisiejszej pomocy Riddla zaczął coraz lepiej o nim myśleć mężczyzna jest na prawdę miły... na początku bał się, że będzie krzyczał a on na spokojnie wyjaśnił mu wszystko. Do tego odbyli całkiem miłą i wciągającą rozmowę na ten temat. Tego wieczoru z ociąganiem poszedł się wykąpać i położyć do łóżka.
Zrozumiał dziś bardzo dużo i cieszył się z tego zauważył też, że Tom daje mu czas wieczorem dla siebie by potem sam mógł się przyszykować do snu. To było mile. Harry zaczynał się przekonywać do tego mężczyzny powoli ale jednak.
Jego rozmyślanie przerwały kroki szybko zamkną oczy udając ze śpi zaś mężczyzna udał się do łazienki by wziąć prysznic.
Ciągle rozmyślał o tym dniu spędzonym z Harrym chłopak zaczął się do niego przekonywać z czego był bardzo zadowolony. Chłopak nawet nie zdaje sobie sprawy jak na niego działa ten uśmiech, roziskrzone oczy miał wtedy ochotę podejść i pocałować go. Tak bardzo tego pragnął. Musi poczekać. Po woli małymi kroczkami rozkocha go w sobie. Z tymi myślami wyszedł w samym ręczniku z łazienki podszedł i zajrzał do komody którą dzielił z chłopcem by wyjąć spodnie od piżamy.. czuł się obserwowany ale nie reagował.. Uważał, że nie widzi tych zielonych oczu wpatrzonych w niego obserwujących każdy jego ruch i śledzących każdy mięsień i kawałek skóry na jego ciele... sprawi ze chłopak będzie miał na niego ochotę...
ubrał się i położył do łóżka nadal udając, że nie wie iż chłopak nie śpi powiedział.
-Kocham cie i nie pozwolę żeby ci się cokolwiek stało. Zawsze cię uratuje..
Po tych słowach odwrócił się plecami do chłopaka dając mu czas do namysłu.
Słowa, które usłyszał Harry sprawiły iż się uśmiechnął. W jego głowie tliły się różne myśli nie przeczył ze mężczyzna był bardzo przystojny, miły, szarmancki i pewny siebie ale był chłopakiem a Harry lubił dziewczyny...
na te myśl odezwał się cichy głosik w głowie chłopaka ze to kłamstwo..
ale zaraz został uciszony..
obserwował mężczyznę od wyjścia z łazienki był na prawdę dobrze zbudowany.. umięśniona sylwetka, skóra gładka z paroma niewielkimi bliznami na plecach.. tyłek też niczego sobie...
STOP o czym on myśli!
Zganił się w myślach i zaczął oczyszczać umysł jak to kiedyś mu Snape kazał.. Zasnął nie wiedząc kiedy. Zawsze uważał ze nauka oczyszczania umysłu jest dobrym sposobem na szybkie zaśniecie...