Witajcie Kochani oto Rozdział. Napisałam coś w końcu..
Poznałam kogoś ta osoba sprawia, że chce żyć.. Nie mówię tu o miłości ale jego wsparcie sprawia iż czuje się lepiej.. Dziękuje za troskę :)
Mam nadzieje, że ten Rozdział przypadnie wam do gustu.
Życzę wam miłego czytania ;)
Rozdział
10
Harry przesiedział cały
dzień na plaży. Tom tuż po jego wyjściu wyjął z barku ognistą
Whisky i nalał sobie do kieliszka.
-To będą ciężkie
wakacje.
Westchnął upijając duży
łyk trunku ze szklanki
To był pomysł Lili by się
tu udali ona wszystko zorganizowała ale to on będzie musiał się z
nim użerać.
Na obiad nawet nie
przyszedł co zasmuciło Toma. wyszedł na zewnątrz i ruszył ku
niemu.
Było gorąco ze 28stopni.
A chłopak leżał w pełnym słońcu dopiero teraz Tom miał ochotę
udusić go przecież może się nabawić udaru.
-Jasna cholera Harry
wstawaj!
-Czego chcesz?!?
-Udaru się nabawisz
baranie... Do domu jazda! Jak zaraz nie wstaniesz to cie zaniosę..
Chłopak powoli zebrał się
z piachu i ruszył do domu. Tam Tom od razu kazał iść mu pod
prysznic z nakazem zejścia na dół na kolacje co chłopak nie
chętnie uczynił
Tom zrobił w tym czasie
rolady w sosie pomidorowym ziemniaczki i sałatkę a gdy naszła
godzina 18 Harry zszedł po schodach ubrany w spodnie i jeansy bez
skarpetek i butów. Z włosów skapywała mu jeszcze woda.
Nawet nie wiedział jak w
ten sposób działał na Riddle'a.
Grzecznie usiadł i zaczął
jeść po pierwszym kęsie oczy mu się lekko otworzyły.
-Ty gotowałeś?
-Tak.
-Pyszne.
-Dziękuje mam nadzieje że
nie będziesz unikał jedzenia wspólnych posiłków?
-Przemyślałem sobie
wszystko i doszedłem do wniosku że nie ma sensu unikać ciebie bo i
tak na nic mi się to nie zda musiałbym mieszkać poza domem
praktycznie cały czas.
-Ciesze się że w końcu
zmądrzałeś.
-Sugerujesz ze jestem
głupi?
-Nic takiego nie miałem na
myśli tylko czasem nie myślisz jasno i unosisz się nie potrzebnie.
-Może masz racje Tom
postaram się być dobrym współlokatorem ale oczekuje od ciebie byś
był wobec mnie Fair.
-Ja cały czas gram Fair
Harry tylko ty tego nie widzisz. Uważasz mnie za kogoś kim nie
jestem i nie chce być. Daj mi szanse a pokaże ci jaki na prawdę
jestem.
-Dobrze tylko żadnych
podtextów...
-Dobrze.
Po obiedzie zasiedli przy
kominku i grali w szachy przez długie godziny rozmawiając przy tym
o różnych rzeczach. W końcu Harry zmęczony udał się na górę
Tom specjalnie został dłużej by chłopak mógł sam w spokoju
oswoić się z tą sytuacją.
Niespełna 15 minut potem
sam poszedł się wykąpać i ubrany w same spodnie od piżamy ułożył
się po drugiej stronie łóżka.
(Dodam od siebie iż Harry
spał od strony łazienki czyli po lewej stronie łóżka To ważny
szczegół zapamiętajcie go )
Chłopak spał przy samej
krawędzi jakby bał się Riddla.
Mężczyzna spojrzał na
chłopaka a na jego ustach błąkał się mały uśmiech przez głowę
przeszła mu jeszcze jedna myśl "Może nie wszystko stracone"
w duchu podziękował Lili
za ten genialny pomysł co jak co ale genialna z niej swatka.
Z tą myślą pogrążył
się w krainie morfeusza.
Zaś Harry leżał i czekał
aż mężczyzna zaśnie co nie trwało długo następnie powoli by
nie obudzić mężczyzny odwrócił się w jego stronę.
Obserwował twarz
mężczyzny, która z reguły opanowana zamienia się w spokojną i
rozluźnioną studiował każdy skrawek twarzy jakby szukał w niej
fałszu a gdy nic takiego nie znalazł sam zasnął spokojny o swoje
życie.
Rano obudził go śpiew
ptaków z przerażeniem stwierdził iż leży w objęciach mężczyzny
i mimo iż mała część jego umysłu chciała tak leżeć to
skutecznie odsunął ją w kąt i powoli by nie obudzić mężczyzny wgrzebał się z pomiędzy jego ramion i poszedł wziąć kąpiel.
Podczas kąpieli stwierdził
iż coś jest nie tak dopiero po wyjściu cała skóra na rękach
szyi i brzuchu zaczęła go palić jakby ktoś przypalał go
żelazkiem.
-Riddle..Tom obudź się...
nie wiedział jak ma go
nazywać wiec potrząsał jego ramieniem.
Na przemian wołając go i
potrząsając.
-Do jasnej cholery Tomie
Marvolo Riddle'u obudź się!!
Dopiero po tym wrzasku
mężczyzna otworzył oczy.
-Co się stało.
-Masz jakiś krem na
oparzenia słoneczne?
Mężczyzna słysząc to
pytanie od razu zerwał się z łóżka mówiąc.
-Pokaż.
-Co?
-No pokaż gdzie się
piecze..
Harry wskazał mu miejsca
które mężczyzna delikatnie zbadał,
-Na szczeście nie są to
mocne oparzenia ale mam eliksiry które powinny pomóc
posadził go na łóżku a
sam ruszył na dół do apteczki
Gdy wrócił zastał
chłopaka w tej samej pozycji co go zostawił.
Uklękł przed nim i
otworzył magiczny krem na oparzenia.
-Sam sobie poradzę.
-Siedź cicho i daj się
posmarować.
-Ale...
-Żadnych ale tylko się
nie ruszaj bo może szczypać.
Chłopak nie mając wyboru
dał się posmarować z czego Tom skwapliwie korzystał bardzo
delikatnie i powoli smarował ręce szyje i dolną część brzucha
ta ostatnia najbardziej mu się podobała dzięki temu chłopak mu
zaufa a spontaniczne dotykanie sprawi iż będzie miał na niego
ochotę może nie od razu ale z czasem każdy dotyk będzie
przyjemnością.
Takie myśli krążyły po
głowie Marvolo zaś Harry miał wielki mętlik w głowie. Na plaży
postanowił iż postara się poznać Toma. W normalnych
okolicznościach nawet by o tym nie pomyślał ale skoro są tu
uwięzieni to chyba nie ma wyboru. Nawet w snach by nie pomyślał że
pozwoli się smarować obcemu facetowi...
Jedna mała cząstka bardzo
się z tego cieszyła zaś druga była zażenowana i zawstydzona tym
co się działo.
Gdy mężczyzna skończył
go kremować wstał i udał się do łazienki zaś Harry nie czekając
na niego udał się do kuchni by coś przekąsić.
Zajrzał do lodówki a tam
pełno jedzenia aż sam nie wiedział co wybrać po chwili namysłu
zabrał się za smażenie jajka na bekonie oczywiście nie robił
tylko dla siebie skoro on ugotował taką smaczną kolacje to on
zrobi śniadanie. Gdy skończył smażyć mężczyzna wszedł do
kuchni Harry spokojnie nałożył jajka z bekonem na oba talerze i
zabrał się za jedzenie. Mężczyzna nic nie mówiąc także zjadł
uprzednio odbierając od sowy Proroka codziennego,
-To prorok codzienny tu
dochodzi?
-Tak tyle że przestają
się ruszać zdjęcia.. Uznałem jednak, iż warto wiedzieć chociaż
co się dzieje.
-Da mi pan zajrzeć?
-Po pierwsze mów mi Tom.
Po drugie czemu nie dam ci jak sam ją przeczytam.
-Dobrze.
Harry zostawił Toma
siedzącego w kuchni i popijającego kawę zaś sam usiadł przed
telewizorem i zaczął przeglądać kanały.
Tom zaś przeglądając
gazetę trafił na bardzo dziwny artykuł w którym ktoś sugerował
iż ktoś się podszywa pod Pottera... Trafił na bardzo wiele
porównań między innymi to że przed potyczką z Dropsem Harry był
świetny z eliksirów a teraz jego eliksiry nie nadają się do
użytku.. Że zmienił się cały styl Harry'go inaczej mówi inaczej
się porusza...
Tom zaczą się zastanawiać
kto mógł to napisać.. ten ktoś musiał znać Harry'go musiał go
obserwować i to bardzo uważnie.. Bedzie musiał się temu przyjżyć
i pomóc Harry'emu w eliksirach.
Nie wiele myśląc ruszył
ku chłopakowi.
-Mam pomysł. Może
pod szkole cię z eliksirów?
-Dobrze, ale wież ze nie
idą mi one..
-Dziwne każde dziecko w
czarodziejskim świecie wie co nie co o tej sztuce..
-Ale Ja się wychowałem u
mugoli.. Jedyne co umiem to gotować i być służącym...
-W takim razie rusz dupę
pomogę ci to opanować..
-Mówiłem już ze ja i
eliksiry to nie jest dobre połączenie..
-Nie marudź.. Wstawaj
sprawdzimy co robisz nie tak i zaczniemy coś w tym kierunku działać.
Czekam na ciebie w piwnicy masz być za 5 minut.
Nie czekając na chłopaka
Tom ruszył do piwnicy by zająć się składnikami postanowił, że
zrobią zwykły eliksir przeciwbólowy. W czasie gdy on zbierał
potrzebne składniki Harry bił się z myślami. zajrzał do kuchni
po napój i ujrzał gazetę otwartą na stronie mówiącej o nim.
Przeczytał opis i teraz już zrozumiał czemu Toma naszła ochota na
naukę.. Westchnął i nie mając wyboru zszedł do piwnicy, która
okazała się dużym laboratorium były tam nie tylko czarodziejskie
kotła jak to na pracownie eliksirów przystało ale też mugolskie
sprzęty używane w laboratoriach. Tom widząc minę Harry'ego
uśmiechnął się. W końcu czymś go zaskoczył.
-Uważysz mi eliksir
przeciwbólowy. Ja będę obserwował.. W ten sposób będę wiedział
jakie błędy popełniasz. Nie spiesz się ani nie stresuj pracuj
jakby mnie tu nie było. Dobrze?
Chłopak niepewnie kiwnął
głową na zgodę i zabrał się za przygotowywanie wywaru. Przez dwie
godziny Tom się nawet słowem nie odezwał tylko obserwował dzięki
temu wyłapał jeden bardzo ważny błąd który popełnia chłopak
wszystko inne robi dobrze.
Gdy Harry skończył i
spojrzał na swój eliksir załamał się jak zwykle mu nie wyszedł.
Skulił się w sobie na to
co powie Riddle za zniszczenie cennych składników, ale mężczyzna
tylko podszedł spojrzał na wyrób Harry'ego i westchną.
-Wiem już co robisz nie
tak chodź za mną.
Mężczyzna skierował się
do szafki ze składnikami. Wyciągnął owoc magicznej jagody
stosowany w eliksirach na kaszel. Postawił na stoliku cztery
malutkie kociołki i do każdego wlał trochę wody.
owoc podzielił na 4 części
jedną część zmiażdżył, drugą pokroił w paski, trzecią w
kostkę a czwartą posiekał.
dodał każdy z osobna do
kociołków.
Po 10 minutach zdjął je z
ognia i ostudził.
Harry patrzył się na
mężczyznę nie wiedząc o co chodzi co ma krojenie do siekania i
miażdzenia...
-Dobra teraz wyjaśnię o co
tu chodzi. Tak jak widziałeś do kazdego z kociołków dodałem inaczej przygotowany owoc prawda? Widząc potakniecie chłopaka
kontynuował.
-Przyjżyj się teraz
każdemu z kociołków. Co widzisz?
Chłopak zajrzał do
każdego i się zdziwił.
-W każdym jest inny kolor
substancji..
-Tak o to właśnie chodzi.
Od sposobu w jakim przygotujesz składniki zależy jaki będzie
eliksir. A teraz spróbuj każdego z nich..
-A nie otruje się?
-Jak dobrze wież owoc jest
używany w eliksirach na gardło i jest jadalny wiec nic ci nie
będzie..
Chłopak niepewnie
spróbował pierwszego i o dziwo wywar był słodki..
Następny był kwaśny
jeszcze inny gorzki a ostatni słony..
-Oooo nie wiedziałem że
to jak pokroje składnik ma znaczenie. U ciotki jak gotowałem nie
było ważne jak co pokroje ważne, że i tak wyląduje w tym samym
garnku...
-A widzisz w eliksirach to
jest różnica..
Następnie mężczyzna
postawił słodki wywar na ogniu i ponownie podgrzał w pewnym
momencie zaczął mieszać w przeciwnym ruchu od wskazówek zegara
przez co z różowego koloru wywar stał się bladym różem..
mężczyzna dał spróbować chłopakowi.
-Jakoś mniej słodkie się
zrobiło..
Po tych słowach mężczyzna
zaczął mieszać zgodnie z ruchem wskazówek zegara i wywar ponownie
stał się różowy by potem zrobić się fioletowy.
Wtedy znowu Harry
spróbował..
-O fuj ale to słodkie.
Mężczyzna zgasił ogień
pod kociołkiem i się uśmiechnął do chłopaka.
-Widzisz to jak mieszasz
wywar tez zmienia jego właściwości. Mieszając w przeciwnym
kierunku ruchu wskazówek zegara sprawiasz, że staje się słabszy
zaś im dłużej mieszasz zgodnie z ruchem wskazówek zegara staje
się mocniejszy..
-Zawsze olewałem ruchy i
liczenie myślałem że Snape jest tylko pedantyczny.
-Teraz już wież na czym
polegały twoje błędy prawda? Widząc potakniecie kontynuował.
-To zrób jeszcze raz
eliksir przeciwbólowy i pamiętaj dodawaj dokładnie tyle ile jest
napisane w recepurze bo inaczej tez nie wyjdzie.
Chłopak kiwną głową i
ponownie zabrał się za robienie eliksiru tym razem stosował się
dokładnie do wszystkich wskazówek i na koniec wyszedł mu idealny
eliksir przeciwbólowy.
-Wspaniale widzisz jednak
nie jesteś noga z eliksirów jedynie trzeba było ci wyjaśnić jak
to działa..
Widząc radość chłopaka
Tom uśmiechnął się i poklepał go lekko po plecach w geście
uznania za co uzyskał promienny uśmiech.
Potem razem z chłopakiem
przeleli Harry'ego wywar do buteleczek i zakorkowali.
Następnie zanieśli 12
małych fiolek do szafeczki, która nazywał Tom apteczką domową.
Potem Harry wykąpał się i udał do salonu by ponownie zagłębić
się w rozmowie o eliksirach. Chciał wiedzieć jak najwięcej by nie
popełnić więcej tych samych błędów.
Tak przegadali do później
nocy.
Harry dzięki dzisiejszej
pomocy Riddla zaczął coraz lepiej o nim myśleć mężczyzna jest
na prawdę miły... na początku bał się, że będzie krzyczał a on
na spokojnie wyjaśnił mu wszystko. Do tego odbyli całkiem miłą
i wciągającą rozmowę na ten temat. Tego wieczoru z ociąganiem
poszedł się wykąpać i położyć do łóżka.
Zrozumiał dziś bardzo
dużo i cieszył się z tego zauważył też, że Tom daje mu czas
wieczorem dla siebie by potem sam mógł się przyszykować do snu.
To było mile. Harry zaczynał się przekonywać do tego mężczyzny
powoli ale jednak.
Jego rozmyślanie przerwały
kroki szybko zamkną oczy udając ze śpi zaś mężczyzna udał się
do łazienki by wziąć prysznic.
Ciągle rozmyślał o tym
dniu spędzonym z Harrym chłopak zaczął się do niego przekonywać z
czego był bardzo zadowolony. Chłopak nawet nie zdaje sobie sprawy
jak na niego działa ten uśmiech, roziskrzone oczy miał wtedy
ochotę podejść i pocałować go. Tak bardzo tego pragnął. Musi
poczekać. Po woli małymi kroczkami rozkocha go w sobie. Z tymi
myślami wyszedł w samym ręczniku z łazienki podszedł i zajrzał
do komody którą dzielił z chłopcem by wyjąć spodnie od piżamy..
czuł się obserwowany ale nie reagował.. Uważał, że nie widzi
tych zielonych oczu wpatrzonych w niego obserwujących każdy jego
ruch i śledzących każdy mięsień i kawałek skóry na jego
ciele... sprawi ze chłopak będzie miał na niego ochotę...
ubrał się i położył do
łóżka nadal udając, że nie wie iż chłopak nie śpi powiedział.
-Kocham cie i nie pozwolę żeby ci się cokolwiek stało. Zawsze cię uratuje..
Po tych słowach odwrócił
się plecami do chłopaka dając mu czas do namysłu.
Słowa, które usłyszał
Harry sprawiły iż się uśmiechnął. W jego głowie tliły się
różne myśli nie przeczył ze mężczyzna był bardzo przystojny,
miły, szarmancki i pewny siebie ale był chłopakiem a Harry lubił
dziewczyny...
na te myśl odezwał się
cichy głosik w głowie chłopaka ze to kłamstwo..
ale zaraz został
uciszony..
obserwował mężczyznę od
wyjścia z łazienki był na prawdę dobrze zbudowany.. umięśniona
sylwetka, skóra gładka z paroma niewielkimi bliznami na plecach..
tyłek też niczego sobie...
STOP o czym on myśli!
Zganił się w myślach i
zaczął oczyszczać umysł jak to kiedyś mu Snape kazał.. Zasnął nie wiedząc kiedy. Zawsze uważał ze nauka oczyszczania umysłu jest dobrym
sposobem na szybkie zaśniecie...